Po dramatach szycia literek :) zdecydowałam się na łatwiejszą formę. Girlanda powstała dla małego Filipka, syna znajomych. Materiał znalazłam w szafie w Polsce, resztki z sukienki którą kiedyś szyłam na wesele. teraz rozumiem dlaczego krawcowa tak wtedy kręciła nosem na materiał - to się masakryczne leje! Ale jakoś przebrnęłam.
a z przodu jest stateczek a z tyłu samochodzik :)
za 2 tygodnie wracam do pracy - straszliwie się tego obawiam, no bo jak tu zostawić niunie na 8 godzin? Ja wiem, że będzie z tatą, ale jakoś tak mi łyso. Może się dzięki pracy bardziej zorganizuje, bo sama w to nie wierze, ale w pracy słynę z wielkiej organizacji - za to w domu totalne przeciwieństwo.
muszę skanapkować tego big patchworka! Za każdym razem jak o tym myślę to mam dreszcze... już nawet rozważałam opcje by oddać to do pikowania, tylko gdzie?
2 komentarze:
śliczna girlanda. I nie martw się, świat się nie zawali jak niunia zostanie z tatą :)
Girlanda fajna, a tata zobaczy jak to jest SIEDZIEĆ w domu z małym dzieckiem. Trzymam kciuki :)
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz!